Przejdź do głównej zawartości

Ildefonso Falcones – Niewolnica wolności

 Są książki, które zostają w człowieku na długo po ostatniej stronie. Nie dlatego, że olśniewają akcją czy zwrotami fabularnymi, ale dlatego, że dotykają czegoś głęboko ludzkiego. „Niewolnica wolności” to dla mnie właśnie taka opowieść.  Poruszająca, intensywna, a momentami niewygodna. Skłania do zadania pytań, o których rzadko myślimy, np. o tym czym jest wolność, jeśli wiąże się z bólem? Jak wiele trzeba stracić, by odzyskać siebie? I czy każdy ma prawo do życia na własnych warunkach, niezależnie od czasów, w których przyszło mu żyć? Ta książka nie daje prostych odpowiedzi i może właśnie dlatego tak mocno zapada w pamięć.



Powieść opowiada o losach Kaweki, afrykańskiej dziewczyny uprowadzonej na Kubę, by pracować na plantacji trzciny cukrowej oraz Lity, młodej Hiszpanki afrykańskiego pochodzenia, której przeszłość rodzinna związana jest z bogatym rodem Santadoma. Choć dzieli je prawie dwa wieki, łączy wspólna historia opresji i wyzysku. Kaweka, brutalnie oderwana od ojczyzny, staje się symbolem oporu. Nie złamana duchem, obdarzona duchową siłą i niezwykłym talentem uzdrawiania. Lita z kolei, zmuszona do pokory wobec markiza Santadoma w nadziei na zatrudnienie w jego banku, odkrywa, jak głęboko sięga niesprawiedliwość i wyzysk w historii jego fortuny.

Niewolnica wolności to nie tylko historia niewolnictwa i kolonialnego okrucieństwa. To także hołd dla kobiet, które przez wieki walczyły o swoje miejsce w świecie zdominowanym przez przemoc i wykluczenie. Falcones oddaje głos kobietom, które nie były tylko biernymi ofiarami historii, ale także jej cichymi bohaterkami. Kaweka i Lita uosabiają siłę, determinację i godność, ale też przypominają, że prawda i sprawiedliwość, choć często długo wyczekiwane, w końcu znajdują swoje ujście.

Falcones jest mistrzem w łączeniu precyzyjnej rekonstrukcji historycznej z uniwersalnym przesłaniem. Kolonialna Kuba, z całą brutalnością systemu niewolniczego, została przedstawiona w sposób bezkompromisowy, a zarazem literacko piękny. Współczesna Hiszpania, z pozorami równości i podskórnie wciąż obecnymi podziałami klasowymi i rasowymi, rzuca światło na to, jak bardzo przeszłość wpływa na teraźniejszość.

Jest to lektura obowiązkowa dla każdego, kto szuka literatury nie tylko poruszającej, ale i ważnej społecznie. To książka, która zmusza do refleksji nad tym, jak wiele zła może być ukryte za fasadą bogactwa i władzy oraz jak potężna może być siła tych, którzy decydują się mówić prawdę bez względu na konsekwencje.

To również opowieść o dumie z własnego pochodzenia, o duchowej sile przodków i o tym, że historia kobiet zasługuje na opowiedzenie z należytą powagą i szacunkiem.

Ta powieść to niezapomniana podróż przez czas i przestrzeń, która zostawia czytelnika z pytaniami o sprawiedliwość, dziedzictwo i odwagę. Ildefonso Falcones składa mocny hołd kobietom, które nie miały głosu i jednocześnie daje ten głos swoim bohaterkom. To nie tylko książka to świadectwo siły.

Czy jesteś gotów posłuchać ich historii? Spróbuj!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...