Przejdź do głównej zawartości

Jenny Blackhurst – Sezonowa dziewczyna

Malownicze plaże, sielskie letnie popołudnia i luksusowe domy celebrytów, to brzmi jak tytuł oferty wakacyjnej w biurze podróży. Tym razem jednak te malownicze scenerie będą tłem powieści Jenny Blackhurst. I cóż brytyjska mistrzyni thrillerów psychologicznych wymyśliła? Ano ukazała zupełnie inne oblicze tej pozornie idyllicznej wyspy. „Sezonowa dziewczyna” to mroczna, wciągająca opowieść o zniknięciu, siostrzanej miłości i sekretach, które czają się tuż pod powierzchnią letniego raju.



Główna bohaterka to Holly, to dwudziestokilkuletnia Brytyjka, która próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości po tragicznej stracie rodziny. Lato spędza pracując w marinie na Martha’s Vineyard, w miejscu, które od lat przyciąga amerykańską elitę. Jest młoda, zagubiona i spragniona oddechu od przeszłości, więc zanurza się w imprezowym świecie bogatych dzieciaków, beztroskich plażowych wieczorów i nieprzemyślanych flirtów.

Kiedy nagle kontakt z Holly się urywa, a do jej starszej siostry Claire trafia tajemnicza wiadomość, coś przestaje się zgadzać. Claire, zaniepokojona i zdeterminowana, natychmiast przylatuje do Stanów, by odnaleźć siostrę. Na miejscu okazuje się, że Holly zniknęła bez śladu, a lokalna społeczność zdaje się bagatelizować sprawę. Policja twierdzi, że SMS jest wystarczającym dowodem, że dziewczynie nic nie grozi. Tyle że Claire wie, że jej siostra nigdy by czegoś takiego nie napisała.

Jenny Blackhurst mistrzowsko buduje napięcie. Każda strona tej powieści odsłania nową warstwę tajemnicy. Autorka nie tylko tworzy porywającą fabułę, ale też świetnie oddaje atmosferę wyobcowania, jakie czuje Claire, poruszając się po nieprzyjaznym, zamkniętym środowisku. Przez pryzmat jej niepokoju daje odczuć, że Holly nie była pierwszą dziewczyną, która zniknęła na wyspie. A każdy trop prowadzi głębiej w sieć sekretów, kłamstw i bardzo niewygodnych prawd.

Jeśli lubicie wakacyjne thrillery z dreszczykiem i głębszym psychologicznym tłem to ta powieść będzie idealna. To coś więcej niż lekka rozrywka na plażę. To opowieść o stracie, siostrzanej determinacji i cienkiej granicy między pozorem bezpieczeństwa a realnym zagrożeniem.

To powieść dla fanów thrillerów psychologicznych z wyraźnie zarysowanymi postaciami kobiecymi.  Lubiących mroczne, tajemnicze, rozgrywające się w pozornie spokojnych społecznościach. I oczywiście dla czytelników, którzy cenią emocjonalne zaangażowanie w opowieść. Napięcie rośnie z każdą stroną, zakończenie zaskakuje, a klimat wyspy staje się niemal namacalny. Jenny Blackhurst po raz kolejny dowozi thriller na najwyższym poziomie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...