Nie umiem w fizykę. To zdanie powinno zakończyć temat, a ja nie powinnam ruszać książki Flickera i żyć sobie dalej. Ale, że czasem rzucam sobie wyzwania i robię wszystko by im sprostać, toteż udało mi się dobrnąć do końca i nawet zrozumieć co nieco. Być może opatrznie, być może z pewną dozą ignorancji, ale chcę opowiedzieć co następuje i jak ja tę książkę zrozumiałam.
Czy fizyka może być równie niezwykła jak magia? To pytanie narzuca się jako pierwsze, no bo przecież taką tezę postawił Felix Flicker w swojej książce. No i okazuje się, że fizyka może być magiczna, choć wcale nie ma za dużo z nią wspólnego, bo przecież to czysta i skondensowana nauka. Dziedzina, która choć ma kolosalne znaczenie dla codziennego życia, rzadko pojawia się w popularnonaukowych publikacjach.
Zwykle, gdy mówi się o fizyce, słyszy się od nauczycieli, wykładowców czy naukowców o kosmologii, mechanice kwantowej czy fizyce cząstek elementarnych. Dla wielu jest to fascynujące, ale trudne do uchwycenia, bo opowiadaja o zjawiskach, których nie można zobaczyć ani dotknąć. Flicker jednak idzie krok dalej i kieruje uwagę gdzie indziej: ku światu rzeczy namacalnych.
Autor zaczyna od podstaw, czyli stanów materii. I już tutaj zaskakuje, twierdząc, że magnes spełnia wszystkie kryteria stanu materii. Z tego punktu prowadzi przez przejścia fazowe, kryształy, sieci krystaliczne, symetrie i termodynamikę. Pokazuje, że kryształ to nie tylko świecący element, ale też metal, materiał polaryzujący czy układ atomów tworzący fascynujące wzory.
Z czasem wchodzi głębiej w fizykę kwantową, nadprzewodniki, złącza Josephsona, i w to, jak z prostych reguł na poziomie atomów może wyłonić się coś całkowicie nowego. To właśnie fenomen emergencji,, bowiem materia jest czymś więcej niż tylko sumą swoich części.
Cechą charakterystyczną tej książki jest sposób narracji. Flicker chętnie sięga po metafory zaczerpnięte z fantasy, czyli po zaklęcia, miecze, wyobrażone czarodziejskie eksperymenty. Dla jednych może to być świeży sposób na przybliżenie trudnej tematyki, dla innych nieco zbyt nachalna zabawa konwencją. Na szczęście te fragmenty można potraktować jako ozdobnik i skupić się na sednie czyli na fascynującej fizyce, która naprawdę potrafi zadziwić.
Jest to książka o dziedzinie, która odpowiada za technologie, bez których trudno wyobrazić sobie współczesność, za lasery, ekrany, pociągi magnetyczne. Flicker pokazuje, że fizyka materii skondensowanej nie tylko wyjaśnia świat wokół nas, ale też otwiera drzwi do tego, co dotąd uznawano za fantazję.
To lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą spojrzeć na naukę w nowym świetle, z jednej strony przystępną, z drugiej pełną intelektualnych wyzwań. Polecam ją szczególnie tym, którzy zwykle sięgają po książki o kosmosie czy kwantach, a tym razem chcieliby odkryć fizykę bliżej własnej kieszeni w kryształach, magnesach i stanach materii, które kształtują rzeczywistość.
Mam nadzieję, że za mocno nie namieszałam w tej fizycznej nomenklaturze i z ogromną radością polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz