Przejdź do głównej zawartości

Wiktoria Emilia Regin – Tam, gdzie kończy się cisza

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w Polsce żyło się inaczej niż dziś można to sobie wyobrazić. Moi rodzice i dziadkowie często wspominali tamte czasy i nie zawsze były to wspomnienia miłe. Często opowiadali o tym, że w produktach spożywczych były niedobory, żywność i nie tylko była wydzielana za pomocą kartek, a poza tym borykali się z nieustanną czujnością i życiem pod bacznym okiem władzy. Komunistyczny system był niczym sieć, z której trudno było się wyrwać. Wielu ludzi, choć wcale tego nie pragnęło, musiało dołączyć do partii, bo tylko tak mogli zdobyć lepszą pracę, mieszkanie czy szansę na jakiekolwiek awanse. Czasem było to być albo nie być dla rodziny. Był to czas brunatnej władzy i bezpardonowej polityki, w której jednostka niewiele mogła zdziałać wobec bezlitosnych mechanizmów systemu.



Właśnie w tych realiach, tak dobrze oddanych i niemal namacalnych w powieści, rozgrywa się historia Malwiny. Autorka niezwykle sugestywnie przenosi swoją historię do Polski, w której codzienność bywała ciężarem, a ufność w drugiego człowieka mogła stać się największym błędem. Wspomniana wcześniej Malwina, to młoda i ambitna dziewczyna, która wyjeżdża z rodzinnych stron, aby rozpocząć studia w stolicy. Wszystko zdaje się układać idealnie, ponieważ ma plany, marzenia, nawet wizję szczęśliwego małżeństwa. Jednak jej los diametralnie się odmienia. Zdradzona przez najbliższych, trafia do więzienia i w zamian za wolność zmuszona zostaje do współpracy z władzą. To dramatyczny punkt zwrotny, mówiący o tym jak niewiele w tamtych czasach zależało od samego człowieka, a jak wiele od decyzji innych, często podszytych strachem, kalkulacją lub zwykłą zdradą.

Regin nie tylko opowiada o dramatycznych wyborach i konsekwencjach tamtej epoki, ale także kreśli portret kobiety, która po latach wciąż szuka prawdy i próbuje zrozumieć swoją przeszłość. Powieść porusza temat winy, lojalności i odwagi, a także tego, czy można naprawdę odciąć się od przeszłości, jeśli ta nieustannie domaga się rozliczenia.

Jest to książka, którą czyta się z zapartym tchem. A to dlatego, że to nie tylko opowieść o jednostce, ale także uniwersalny obraz czasów, które naznaczyły życie całych pokoleń. Klimat lat siedemdziesiątych jest tu odtworzony z niezwykłą dbałością o szczegóły. Począwszy od realiów codziennego życia, poprzez mechanizmy władzy i emocje zwykłych ludzi, którzy w tej rzeczywistości musieli odnaleźć własną drogę.

Jeśli interesują Cię powieści, w których historia jednostki splata się z historią kraju, jeśli cenisz sobie autentyczny klimat minionych dekad i opowieści pełne emocji  ta książka na pewno Cię nie zawiedzie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...