Przejdź do głównej zawartości

A. S. Sivar – Piekielny układ

Patrząc na okładkę tej książki musicie się domyślać, co kryje jej wnętrze. Tak, bez wątpienia przed Wami romans erotyczny, tak – on jest bogaty, a ona średnio. Tak, wybucha między bohaterami namiętność, ale bez taka bez przesady. Historia jakich wiele. Do poczytania przy kawce i dobrej tabliczce czekolady.




Nicole jest trenerką fitness, córką człowieka, który ma podejrzanych znajomych i zaciąga u nich dług, który spłacić musi jedna z jego córek. A, że Nicole nie jest w stanie poświęcić własnej siostry, bierze to trudne zadanie na siebie i... rozpoczyna pracę w klubie nocnym. Jej szefem jest przystojny i piekielnie bogaty Brunon, u którego, jak można się spodziewać, rozpala się afekt potężny i na tyle silny, że nie może odczepić się od Nicole.

W tego rodzaju literaturze było już wszystko. Mieliśmy już bohaterów sado-maso, ludzi z problemami psychicznymi, a także niezwykle kochliwe i wrażliwe postaci. W tym przypadku mamy do czynienia z pyskatą, zazdrosną i bardzo mściwą dziewczyną oraz z mężczyzną, który kreuje się na macho, ale wewnątrz jest po prostu ciepłą kluchą.

Historia jest sztampowa i oklepana, ale jak to bywa w przypadku romansów – spełnia swoją rolę. Książkę czyta się błyskawicznie i dość przyjemnie. Dialogi są proste, czasem trącają ulicznym żargonem, opisy krótkie i niezbyt rozbudowane, w sam raz, by wyobraźnia dobrze popracowała. 

Polecam wielbicielkom gatunku, ewentualnie wszystkim tym, które szukają pocieszenia, albo liczą na chwilę oddechu w seksownym towarzystwie głównego bohatera.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...