Uwielbiam czas, kiedy po przeczytaniu zaledwie dziesięciu stron, książka pochłania mnie bez reszty. Lubię wtedy zamknąć się w tym niewielkim świecie stworzonym przez autora i przez chwilę żyć zupełnie innym życiem. Niekoniecznie lepszym. Ale czyimś. Dziś słów kilka o najnowszej powieści Jolanty Kosowskiej. Bardzo udanej, jeśli mam być szczera.
Opowieść o dziewczynie, która na kilka dni przed ślubem dowiaduje się, że prawdopodobnie jest nieuleczalnie chora. Wiadomość ta nie spędza jej snu z powiek, jednak cios nadchodzi z zupełnie innej strony. Ze strachu, tchórzostwa i czystego egoizmu, zostawia ją narzeczony, człowiek bez zasad, kręgosłupa moralnego i honoru. Hanka traci pracę, powoli pogrąża się w depresji i trudno jej wrócić na właściwe tory. Z pomocą przychodzi przyjaciel, który z proponuje jej wyjazd do pracy. Miejscem docelowym ma być francuska Prowansja. I tu właśnie zaczyna się proces zdrowienia duszy, ciała i serca.
Ta książka była wspaniała. Przepełniona iście prowansalskimi klimatami, cudownymi opisami francuskich obyczajów, historiami związanymi z artystami, a także opowieściami o sztuce. Przyjemna, pachnąca lawendą i croissantami historia o miłości, rodzącej się na trudnych i bolesnych fundamentach: bólu, poczuciu zdrady i odrzucenia.
Trzeba powiedzieć, że autorka umie sterować uczuciami czytelnika. Powoli i z rozmysłem buduje napięcie, muska obietnicą słodkiego spełnienia, po to, by w najmniej oczekiwanym momencie wycofać się i wyciszyć akcję. Ostatecznie, rozwiązuje wątki w piękny i romantyczny sposób, ale to oczekiwanie stwarza swego rodzaju rezonans pomiędzy bohaterami, ciężki, przesycony miłosnym afektem i galopującym pożądaniem.
Nie znajdziecie tu jednak wyuzdanych scen seksu. Wszystko otoczone jest tajemnicą alkowy i napisane ze smakiem i olbrzymią kulturą. Tu najważniejszą rolę grają uczucia, poznawanie się dwojga ludzi i taniec miłości, który uskuteczniają, choć o nim początkowo nie wiedzą.
Polecam ten piękny romans z całego serca. Wycisza, uspokaja i daje nadzieję na to, że z najgorszej sytuacji jest jakieś wyjście.
Komentarze
Prześlij komentarz