Każdemu człowiekowi potrzeba odrobinę adrenaliny. Fajnie, jeśli można jej zasmakować w zdrowy sposób, np. grając w piłkę i pokonując przeciwną drużynę. A, co będzie, jeśli młodzież jednak łaknie przygód, a te, chcąc nie chcąc ułatwiają im zadanie? Ano, trzeba się im poddać i przeżywać je razem z przyjaciółmi.
Mietek i skarb Wejhera, to kolejna książeczka traktująca o niezwykłych perypetiach niewielkiej drużyny piłkarskiej, którą dowodzi wymagający trener, szalona babcia i na dodatek mietkowa mama, która to wyrusza wraz z drużyną do Wejherowa na turniej piłkarski. Wszystko układa się pomyślnie, do czasu, kiedy młodzież poznaje ciekawą tajemnicę skarbu Wejhera, który jak się okazuje zniknął w tajemniczych okolicznościach. Drużyna ma swoich podejrzanych i nie zawaha się przeprowadzić drobiazgowego śledztwa w tej sprawie. A z tego mogą wyniknąć same kłopoty, albo co najmniej szereg niefortunnych zdarzeń.
Przed Wami wspaniała, porywająca historia o urwisach takich, jakimi w dzieciństwie z pewnością byliście. Opowiada o poznawaniu otoczenia, dziecięcej ciekawości, rozwijaniu wyobraźni i poszukiwaniu siebie.
Autorka w mądry sposób wskazuje problemy wieku wczesno nastoletniego, zderza swoich bohaterów z brutalną rzeczywistością i emocjami jakie temu towarzyszą. Mam tu na myśli trudną do zaakceptowania sytuację, która dotyczy Mietka. Chłopak przeżywa miłosne zauroczenie swojej mamy, boryka się z gniewem, poczuciem niesprawiedliwości, zazdrości, ale też wielkiej opiekuńczości w stosunku do niej.
Ponadto, wskazuje różnice pomiędzy ludźmi, ale też to, że można się różnić pięknie i mimo wszystko dobrze się dogadywać. Opowiada o tym, jak zbyt szybka ocena może wprowadzić w błąd, jak być za pan brat z pokorą i przyznać się do błędów.
W tej niewielkiej książeczce znajdziecie tyle dobrego, że żal z tego nie skorzystać. Podsuńcie ją swoim dzieciakom, opowiedzcie o niej, a jeśli mi nie wierzycie – po prostu przeczytajcie ją sami.
Komentarze
Prześlij komentarz