Przejdź do głównej zawartości

Penelope Ward – Dzień, w którym powrócił

 Wspaniale jest oderwać się od rzeczywistości i przez kilka godzin żyć emocjami innych, ich historią i problemami, z którymi się borykają. A jak książka napisana jest ładnie, nie jest ordynarna i wulgarna, to dla mnie jest to wielkie szczęście i radość. Oto przed Wami urocza powieść romantyczna na długie jesienne wieczory i nie tylko.



Mamy tu fabułę, która nie jest może zbyt oryginalna, ale za to poprowadzona w wyjątkowy sposób. Dzięki retrospekcji, która zajmuje niemal większą część powieści, czytelnik ma szansę poznać głównych bohaterów w czasach kiedy dopiero zaczynali dorosłe życie. Powoli i z ostrożnością młodzi poznają swoje charaktery, przyzwyczajenia, uczą się swoich ciał, po to, by w brutalny sposób przerwać tę silną i z mozołem budowaną więź i rozdzielić się na dekadę. I to właśnie po wielu latach, poukładane zdawałoby się życie Gavina i Raven, odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni, a miłość, która nigdy nie minęła, rozpala się w nich na nowo.

To była bardzo miła lektura. Stanowiła wspaniałą odskocznię po ciężkim dniu. Postaci nie były mdłe. Każda niosła ze sobą jakąś historię, każda miała pewien bagaż doświadczeń, który kierował jej życiem. Jedni byli z gruntu złośliwi, cyniczni i snobistyczni, inni zaś przeciwnie  z sercem na dłoni, pomocni i życzliwi.

 Romans był wysublimowany, sceny łóżkowe wyważone, a bohaterowie utkani z tak wielu emocji, że momentami wzruszenie ściskało za gardło. Wspaniale byłoby otaczać się takimi historiami na co dzień, ale czasem trudno na nie trafić. A ponieważ styl Penelope Ward szalenie przypadł m do gustu, natychmiast poluję na pozostałe jej książki.

Polecam Wam najgoręcej. Jeśli lubicie dobre romanse, to ten będzie idealny!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...