Seria o braciach Arrowood zawładnęła polskimi czytelniczkami. Okazuje się, że złożona przed laty przysięga, że nigdy, ale to nigdy, żaden z czterech braci nie ożeni się, jest nieważna i nijak ma się do uczuć targających przystojnych mężczyzn.
Przed Wami historia trzeciego z braci – Seana. Mężczyzna jest znanym sportowcem, który z olbrzymimi sukcesami gra w pierwszoligowej drużynie przy okazji powiększając swoje konto o rosnące zera na koncie. Jego przyjaciółka Devney, która pozostała w rodzinnym Sugarloaf nie chce przyznać przed sobą i resztą rodziny, że razem z Seanem stoją u progu miłości, która zawsze tliła się gdzieś między nimi.
To moja ulubiona część tej serii. Jest chyba najzabawniejsza ze wszystkich i główny bohater, mimo swojej pierdołowatości jest uroczy i pełen sprzeczności, co nadaje całej historii nieco wigoru.
Tę książkę czyta się szybko i bez żadnych przeszkód. Wystarczy tak naprawdę kilka godzin wolnego czasu i z powodzeniem dobija się do ostatnich stronic z szerokim uśmiechem na paszczy i poczuciem miło spędzonego czasu. To bardzo odprężająca lektura, przy której nie trzeba myśleć i kombinować, a oddać się cudownym porywom serca.
Corinne Michaels jest mistrzynią w budowaniu napięcia pomiędzy dwojgiem ludzi. Lubi wodzić ich za nos, wystawiać na próby i manewrować nimi w tylko sobie znany sposób, kompletnie nie biorąc pod uwagę czytelników, którzy z nerwów zagryzają wargi. To dobry zabieg, bo jej książki, mimo, że łatwe i przyjemne – nie nudzą.
Polecam gorąco. Czytajcie na zdrowie i dla rumieńców na licu!
Komentarze
Prześlij komentarz