Czy można czuć jednocześnie satysfakcję i niedosyt? Powiecie, że tak. Że po nocy spędzonej z wytrawnym kochankiem takie uczucie to rzecz normalna, acz zdarza się nieczęsto. No to trafiło mi się dziś to zjawisko, gdy skończyłam czytać nad ranem, czując się literacko dopieszczona, ukontentowana i przepełniona oczekiwaniem na trzeci tom serii.
Tom o walce o władzę, kobietach, które nigdy się nie wahają, są bezwzględne, silne i przepełnione żądzą zemsty. Jest też o mężczyznach, brutalnych, chamskich i pełnych pogardy dla wszystkiego i wszystkich. A do tego całość jest osadzona w kapitalnie zbudowanym uniwersum i w dodatku jest to przykład marynistycznej powieści fantasy.
Początkowo fabuła wydaje się nieco chaotyczna i rozwija się powoli, ale dzięki temu łatwiej jest się przygotować na to, co czeka czytelnika później. A nie jest to opowieść bajkowa z mchu i paproci a jazda bez trzymanki i tylko dla osób o mocnych nerwach. Dlaczego? Ano dlatego, że jak i w pierwszym tomie trup ściele się gęsto. Bohaterowie, do których się przywiązaliśmy giną w najmniej spodziewanym momencie, co często wywołuje falę zdenerwowania i kilkukrotnego wzywania stu czytelniczych diabłów.
Króla bezmiarów czyta się zdecydowanie lepiej niż jego poprzedniczkę. Jest to pewnie zasługa tego, że służy ona jako wprowadzenie i przygotowuje czytelnika na spotkanie z innymi bohaterami.
Trzeba też wspomnieć o tym, że ta książka dialogami stoi. Jest ich tu bardzo dużo i są nie tylko doskonałą ilustracją kolejnych scen, ale też tworzą swoje historie, które gładko przechodzą jedna w drugą i absolutnie nie nudzą. Czasem zaskakują, bawią, szokują, ale też pomagają zrozumieć pewne zachowania bohaterów.
Wspomnieć też muszę o tym, że jest to bardzo brutalna literatura. Nie brakuje tu scen gwałtów, potwornych zdarzeń, w których pojawiają się niewolnicy, handlu ludźmi, krwawych i brutalnych elementów walk zbrojnych, ale też braku szacunku do kogokolwiek.
Książka ukwiecona jest intrygami niczym na dworze Stanisława Augusta, knowania plączą fabułę, kierują ją pozornie w drugą stronę, po to by zmylić czytelnika i ostatecznie uderzyć z zimną precyzją w zupełnie nieosłonięte miejsce. Ta "surowizna", przez niektórych odbierana za brak ogłady i kultury w książce, jest potrzebna. Pozwala na wyrobienie sobie zdania o tym, że polskie fantasy może być doskonałe w każdym względzie i nie trzeba go porównywać z zagranicznymi twórcami.
To nie jest łatwa lektura z baśniowymi postaciami i lekko romantycznymi wątkami, których teraz pełno na księgarskich półkach. Jest to opowieść intensywna, dobrze przemyślana i obiecująca, że w kolejnych tomach będzie działo się więcej, mocniej i mroczniej.
Komentarze
Prześlij komentarz