Przejdź do głównej zawartości

Teraz Cię rozumiem, mamo! – Antologia

 Bardzo lubię antologie za ich krótką skondensowaną formę i jasny, prosty przekaz. Tym razem wzięłam na tapet opowieści ośmiu poczytnych pisarek, które wspólnie stworzyły niezwykłą książkę poświęconą matkom. Wiedzcie, że nie są to laurki i przesłodzone miłością peany na cześć. To wyważone, mądre i słodko-gorzkie historie o życiu.



Z matkami bywa różnie. Jedne są wyjątkowe i wspaniałe, a niektóre wręcz przeciwnie. Często za ich zachowaniami i emocjami  stoją różne życiowe problemy i to one w głównej mierze mają wpływ na to, jaką relację tworzą z własnymi dziećmi. Szkopuł w tym, że czasem udaje się wyjść z wielu sytuacji, ale czasem nie ma już dla nich żadnego ratunku.

Przed Wami osiem różnych opowieści o matkach, ich dzieciach i życiu, które nie jest czarno-białe. Ta niezwykła książka opowiada nie tylko o macierzyństwie, jego blaskach i cieniach, ale też o miłości do dzieci i siebie. Wiele miejsca poświęcono tu uczuciom i tym, w jaki sposób kochać, być kochanym, ale w tym uczuciu nie pogubić się i umieć wypośrodkować pewne rzeczy.

Matka jest w stanie poświęcić wiele rzeczy dla własnego potomstwa, ale też dla ich dobra potrafi się im sprzeciwić i powiedzieć kilka słów za dużo, wskazać rozwiązania, na które by nie wpadli i czekać na wyniki, zadając na przykład niewygodne pytania. Nie jest jednak osobą nieomylną. Popełnia błędy jak inni i wielokrotnie uczy się na błędach.

To bardzo dobra propozycja dla każdej z nas. Dla mamy, babci i córki. I będzie dobrym prezentem w każdej chwili. Nie tylko z okazji Dnia Matki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn