Przejdź do głównej zawartości

Córy ziemi – Alaitz Leceaga

 Skończyłam czytać Córy ziemi i westchnęłam z lubością. Takie książki kocham miłością pierwszą i najmocniejszą. Powieści, które skutecznie mnie odciągają od innych środków masowego przekazu i zabierają czas na tyle, że nie mam czasu o nich myśleć. Przed Wami wspaniała historia o wyjątkowej sile kobiet i ich niezwykłych mocach.



Jest to historia trzech niezwykle wrażliwych sióstr, mieszkających w winnej krainie La Rioja. Rzecz dzieje się u schyłku XIX wieku, kiedy to patriarchat był jedynym i słusznym obyczajem/prawem, kobieta traktowana była jako słaba i bezrozumna istota, pozbawiona elementarnych praw, a z szeregiem mało znaczących obowiązków. Główne bohaterki to trzy ognistowłose siostry, które z zahukanych i nieśmiałych dziewcząt wyrastają na potężne kobiety biznesu, stanowiące o sobie, swoim majątku i życiu.

Początkowo historia wydaje się straszna i niepokojąca. Unosi się nad nią aura tajemniczości i trudnych do wyjaśnienia niemal paranormalnych elementów. Autorka snuje opowieść powoli niczym bracia Grimm swoje baśnie, przedstawia kolejne fakty i pozornie niepasujące do siebie puzzle, by potem z całą mocą i zdeterminowaniem przedstawić fakty finałowe i skonstruować na jej podwalinach kolejny etap książki.

Trzeba Wam wiedzieć, że to historia wielowarstwowa i przekładana informacjami niczym kilkupiętrowe ciasto z kremem. Opowiada o wielu ważnych dla nas rzeczach, ale też wskazuje błędy, których nie powinniśmy w przyszłości popełniać.

Autorka wiele mówi o niezależności kobiet, o tym, by wbrew wszystkiemu dążyć do celu i spełniać swoje marzenia. Próbować, myśleć, podejmować odważne decyzje i nie dać sobie wmówić, że kobieta jest mniej warta od mężczyzny. Nie jest to absolutnie żaden poradnik na dość oklepany ostatnio temat pt. "Jak odnieść sukces", a wspaniała powieść obyczajowa o ogromnej sile kobiet przepełniona delikatnymi sugestiami i wskazówkami, które mogą pomóc wyjść z opresji i po prostu żyć.

To wspaniała, mądra i wyjątkowa powieść, którą powinni przeczytać wszyscy potrzebujący wsparcia. Bo ukojenie w jej treści znajdzie naprawdę wiele osób. Ponadczasowa, inteligenta i nieprawdopodobna historia!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...