Przejdź do głównej zawartości

J.C. Green – Ukochany pacjent

 Ech, dziwne to uczucie było, kiedy skończyłam czytać Ukochanego pacjenta. Niby lektura minęła szybko i bezproblemowo, ale jednak przetarmosiła mnie dość mocno po niedopracowanej fabule i nie wiem w jakich kategoriach mam ją teraz rozpatrywać. Niemniej jednak, spróbuję.



Mamy tu przykład szalenie modnego ostatnio romansu mafijnego, w którym udział biorą: Luiza – chirurżka w dobrze prosperującym szpitalu, oraz mafiozo Leo – bezwzględny i niebezpieczny człowiek, któremu niestraszne bijatyki, szeroko rozumiany przemyt czy strzelanka. Tych dwoje przyciąga jakaś niewidzialna siła i dzika, gorąca namiętność.

Cóż można powiedzieć o tej książce dobrego? Ano to, że to nie jest lektura wymagająca i fajnie się przy niej odpoczywa, jeśli nie przeszkadzają czytelniczce pewne niedociągnięcia fabularne. Bo jednym z  zarzutów, które mogę tu wystosować, to bylejakość w budowaniu postaci, pobieżne i niedokładne opisy bohaterów, zachowań których nie można w żaden sposób wytłumaczyć. Trudno pogodzić się z ich decyzjami, które nie są poparte żadnymi sensownymi argumentami, owiane są tajemnicą bez szans na wyjaśnienie. 

Taka jest cała ta historia. Trochę kuriozalna (nie wyobrażam sobie, że lekarka urywa się z dyżuru ot tak i nie ponosi przy tym konsekwencji), trochę zabawna (wyjeżdżam nagle, nikomu nic nie mówię i nikt mnie nie szuka, ba, rodzina doskonale wszystko rozumie) i czasem mocno chaotyczna. Trudno połączyć pewne fakty, zachowania i elementy, które pojawiają się nagle i bez sensownego wyjaśnienia. Ja rozumiem, że to fikcja literacka, ale lubię, kiedy jest napisana logicznie i ładnie składa się w całość. W tej książce tego nie ma.

Trudno jest chyba napisać logiczny i i ładnie napisany romans mafijny, który pochłonie bez reszty i zaciekawi. Niestety gorące sceny seksu to nie najważniejsza część powieści i muszę szukać dalej. Może na taką właśnie książkę kiedyś trafię.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...