Agnieszka Krawczyk potrafi pisać powieści obyczajowe. Zna się na nich jak mało kto i z wielkim wyczuciem ustawia swoich bohaterów w różnorakich życiowych sytuacjach, z których zawsze potrafi wybrnąć. Tym razem łączy pozornie różniące się ze sobą światy aktorskie i wielkiej palestry.
Opowieść o sklepie z bibelotami z drugiej ręki, często pamiętającymi czasy II wojny światowej, to tylko pozornie główny temat tej powieści. Tak naprawdę na pierwszy plan wysuwają się tutaj postaci: Juliusz Kulik i mecenas Dolęgowski z psem Kaprysem, a także aktorka Eliza Zaniecka. To pomiędzy tą trójką najczęściej dochodzi do interakcji i to oni stanowią oś tej historii.
Autorka pisze bardzo elegancko. Lubi posługiwać się dawno zapomnianymi zwrotami, zwraca uwagę na kindersztubę i nie pozwala sobie na kolokwializmy. Dba o to, by w tej powieści pierwsze skrzypce grały kurtuazja i bon ton. Dopiero potem, pozwala sobie na odrobinę szaleństwa, ale to też w dawce bezpiecznej, dbając o nieprzekraczanie pewnych granic.
Jak to u Agnieszki Krawczyk bywa, i tutaj historia ma inny wydźwięk. To, co na pierwszy rzut oka, wydaje się czytelnikowi zwykłą opowiastką obyczajową, tak naprawdę niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny i drugie dno, które wyłania się z tej historii i układa w zgrabną całość.
Ta powieść skłania do myślenia, do pochylenia się nad sobą i swoimi problemami. Uderza w czułe struny, manewruje nimi delikatnie i popycha w stronę coraz bardziej natrętnych myśli: co by było gdyby…
Ta książka wzrusza, bawi, czasem śmieszy, ale też powoduje, że myśli się o sobie, rodzinie i zależnościach w niej panujących. Zadaje też jedno, dość podstawowe pytanie: czy pieniądze dają szczęście? Poczytajcie tę lekturę, a znajdziecie odpowiedź!
Komentarze
Prześlij komentarz