Taka właśnie lektura była m potrzebna. Lekka, przyjemna i wyjątkowo zabawna. Kilkukrotnie przywodziła mi na myśl film z Sandrą Bullock – "Narzeczony mimo woli", a to dodatkowo podsycało moje zainteresowanie. To był dobrze spędzony czas i chętnie bym wróciła do tej poplątanej, miłosnej historii.
Dwoje ludzi, pracujących w jednej firmie, mimo, iż nie mają ze sobą kontaktu bezpośredniego, nie bardzo za sobą przepada. Sytuacja zaognia się jednak błyskawicznie, kiedy oboje ostrzą sobie kły na awans. I tu dochodzi do konfrontacji, która jak się później okazuje jest punktem zwrotnym w ich życiu i zmianą, której się nie spodziewali.
Wydawać by się mogło, że to powieść sztampowa, jednak summa summarum, rozwija się tak ciekawie i z rozmachem, że można przymknąć na to oko. To była urocza, pełna cudownych pyskówek i utarczek powieść, przy której wybuchy śmiechu pojawiały się szybciej niż kolejny rozdział, a to już oznacza, że autorka ma wyjątkowe poczucie humoru i operuje nim niczym wprawny chirurg.
Byłoby pewnym niedomówieniem, gdybym nie wspomniała też o ważnym tle ekologicznym, które cały czas towarzyszyło bohaterom i solidnie podpierało warstwę fabularną. Dzięki temu czytelnik miał szansę dowiedzieć się, mimo, że nie było to nahalne wskazanie, jak bardzo przyczyniamy się do niszczenia świata.
To, co też zachwyca, to zwrócenie uwagi na relacje międzyludzkie, na to, jak ważna dla każdego człowieka jest przyjaźń, miłość i wzajemne wsparcie, i, że to zawsze powinno działać dwutorowo. Trzeba brać z tych relacji jak najwięcej i czerpać z nich siłę, ale też dawać ile tylko się da.
Bardzo polecam. Powieść zachwyca lekkością, wakacyjnym klimatem i oczywiście uczuciem rodzącym się pomiędzy bohaterami, ale też bawi i zwraca uwagę na kilka istotnych dla czytelnika spraw. Czytajcie, nie tylko w wakacje!
Komentarze
Prześlij komentarz