Rynek literacki pęka w szwach od thrillerów i kryminałów. Jedne są lepsze, inne znów nieco słabsze, ale każdy znajdzie tam cos dla siebie. Przyjemnie jest więc trafić na powieść, która przyciąga oryginalnym pomysłem i nietuzinkowymi rozwiązaniami. Na taką ideę wpadł Tim Weaver i zaskoczył na tyle, że chętnie Wam o tym opowiem.
To, że to kolejna część przygód z Davidem Rakerem, wiedzą wielbiciele serii. Niewielu jednak wie, że można tę książkę czytać bez znajomości poprzednich tomów, bo każda z nich ma osobną historię. Ta jednak, wyróżnia się na tle pozostałych tym, że to osoba zaginiona zwraca się do Rakera z prośbą o pomoc w odnalezieniu siebie. I choć brzmi to bardzo enigmatycznie, to w czasie lektury zrozumiecie o co chodzi.
Wszystko się tutaj zgadza. I rozemocjonowani, pełni sprzeczności bohaterowie i niebanalna historia, ale też doskonałe, zgrabne dialogi i fabuła, która skręca gdzie trzeba, ale i wiele wyjaśnia w pewnych momentach. Wisienką na torcie jest niepokój towarzyszący lekturze i wodzenie czytelnika za nos, aż do ostatnich stron i zakończenia, które dosłownie wbija w fotel.
Ta książka robi z czytelnika jedną wielką emocjonalną, drżącą istotę, która po przeczytaniu jej do końca nie wie nawet jak się nazywa i co się właściwie wydarzyło.
To bardzo kunsztownie napisany thriller, który wyciąga z człowieka wszystkie instynkty. I złe i dobre. Nawet te głęboko skrywane. Dajcie się namówić na tę podróż po własnych obawach i wadach, które w każdym człowieku drzemią.
Komentarze
Prześlij komentarz