Przejdź do głównej zawartości

Carolyn Woods – Sypiając z psychopatą

 Mówi się, że miłość to rzecz najważniejsza i trudno się z tym nie zgodzić. Niestety wielokrotnie zdarza się tak, że osobom, którym braknie uczucia, poczucia bezpieczeństwa, przyjaźni przydarza się coś, co powoduje, że włos jeży się na głowie. Bardzo ważne jest wtedy wsparcie najbliższych i pomoc, o którą skrzywdzeni na pewno nie poproszą.




Trudno sobie wyobrazić, że w XXI wieku, kobiety potrafią paść ofiarami cynicznych i niebezpiecznych mężczyzn, którym zależy tylko na pieniądzach oraz powolnym rozsmakowywaniu się w oddalaniu ofiary od najbliższych: rodziny i przyjaciół. Niestety takie sytuacje mają miejsce i nigdy nie kończy się to dobrze dla ofiar. Nie mówię już  tutaj o śmierci, choć w niewielkim odsetku i takie sprawy bywają, ale o potężnych problemach psychicznych oraz finansowych, z którymi muszą się potem borykać.

Carolyn Woods to nie tylko autorka książki, ale przede wszystkim ofiara cynicznego, bezwzględnego oszusta i aktora, który miał doskonały plan wyniszczający i krok po kroku wprowadzał go w życie. 

Wydawać by się mogło, że mamy tu do czynienia z powieścią, swego rodzaju thrillerem. Jest to jednak opowieść biograficzna, coś w rodzaju smutnego pamiętnika, który ma za zadanie przestrzec innych przed toksycznym wpływem manipulantów.

Niektóre wątki w tej książce, powodują, że włos się jeży na głowie. Szokują, doprowadzają czytelnika na skraj wytrzymałości psychicznej. I nie mam tu na myśli napięcia spowodowanego sytuacją, a całą chaotyczną otoczką.
Nie jest to lektura łatwa, ani przyjemna, niemniej jest ważna dla wszystkich kobiet. Przekonajcie się sami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn