O dobrą, słowiańską książkę szalenie trudno. Na przestrzeni ostatnich lat, trafiłam na dwie warte uwagi. Dziś, z ogromną radością dzielę się z Wami informacją, że dołącza do tego grona pozycja numer trzy od Agaty Suchockiej. Słowem wstępu, nadmienię, że kocham jej liryczną, artystyczną wampiryczną sagę i Pianissimo, ale wszystkie jej powieści pochłaniam z ogromną przyjemnością.
Jest to opowieść dziejąca się dwutorowo. Współczesność przeplata się tu z licznymi retrospekcjami, ale jest to historia jednej osoby – Dagny, która w imię siostrzanej miłości i chęci zemsty oddaje swoją duszę, by zostać demonem.
Świetna była to historia, bardzo rześka i dość oryginalna. Wcale nie naznaczona cudownym wpływem ziół, słowiańskimi bogami czy prostotą. To opowieść o tym, że kobieta jest zdolna do wszystkiego i mam tu na myśli całe tego słowa spektrum.
Dużo to widać charakteru polskiej wsi pańszczyźnianej, gdzie jedynym i słusznym panem był właściciel ziemski, a chłopi to tania siła robocza, która traciła zdrowie, a często i życie na pańskich polach, po nocach starając się uprawiać swoje niewielkie poletka, by móc w zimie wyżywić rodzinę. Można tu na chwilę zajrzeć pod strzechy, by zaznajomić się z rozkładem chałup i zwyczajami panującymi w domostwie. Dla wielu porażającym może wydawać się fakt, iż chłopi w tamtych czasach rzadko potrafili pisać, a jeśli już, to znali jedynie podstawy. Dziewczęta (szlachcianki) od najmłodszych lat przyuczano do prowadzenia domostwa, szykowano posag, po to, by jak najszybciej znalazł się mężczyzna, który weźmie je pod swój dach. Wiejskie dziewczęta, często wykorzystywane i zhańbione nie dożywały wieku średniego. Nikt we wsi nie myślał o wyprowadzce do miasta, nikomu w głowie nie były książki. Najważniejsza była praca, Bóg, pan w majątku i to żeby można było co do ust włożyć.
Oprócz interesujących opisów życia we wsi, zwrócić należy też uwagę na rolę kobiety w ówczesnym świecie. Niewiasty traktowano przedmiotowo, stawiano je na piedestale, dbano o nie jak o najdelikatniejszą porcelanę i nie pozwalano na udział w "męskich" rozmowach. Kobieta miała zabawiać, być wspaniałą panią domu i jego ozdobą, Boże broń nie powinna mieć własnego zdania, a już na pewno nie sprzeciwiać się mężczyźnie. Jej rola była ograniczona do minimum.
To nie tylko fantastyczna opowieść o miłości i demonach, lecz także głęboko humanistyczna przypowieść o naturze człowieka. Agata Suchocka, znana jest z umiejętności kreowania postaci niejednoznacznych moralnie i tutaj pisze tak, że granica między dobrem a złem jest w gruncie rzeczy niezwykle cienka, a czasem przebiega w samym środku duszy bohaterki.
Suchocka, korzystając z bogatego słowiańskiego imaginarium, wskazała, że polskie korzenie, dawne wierzenia, przesądy, czy opowieści szeptuch wciąż mają moc opowiadania o współczesności. Jej proza ma w sobie coś z ballady, coś z baśni i coś z psychologicznego dramatu. To literatura, która działa na emocje, ale też prowokuje do refleksji.
Słowiańszczyzna nie musi być tylko ornamentem literackim, ale może być żywym językiem, przez który mówi się o współczesnych lękach i pragnieniach. Uwielbiam, polecam i czytajcie ku serc pokrzepieniu!

Komentarze
Prześlij komentarz