Przejdź do głównej zawartości

Benjamin Alire Saenz – Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata

 Tytuł, szanowni Państwo, może wskazywać na przygodową książkę fantasy, ale to nie jest dobry trop. To książka o podróży po własnych uczuciach, zwiedzaniu zakamarków nastoletniej duszy i uczeniu się siebie.



Ari i Dante, dwaj introwertyczni chłopcy, poznają się na basenie. Zaprzyjaźniają się i ich więź umacnia się z każdą chwilą, co na przestrzeni lat da solidne podwaliny do tego by być dla siebie najważniejszymi osobami na świecie.

Nieprawdopodobnie piękna była to historia. W krótkich, klarownie napisanych rozdziałach, często składających się tylko z dialogów znajduje się tak olbrzymia dawka informacji, że nie są tu potrzebne wielozdaniowe nudne opisy lub dywagacje. Dzięki temu zabiegowi, czytelnik ma szansę poznać bohaterów sam, ustosunkować się co do ich zachowań, zrozumieć ich wybory i patrzeć w jakim kierunku  biegną ich myśli. To osoba śledząca ich losy, nie wiedząc o tym, coraz szerzej otwiera drzwi do swojej duszy i chcąc nie chcąc zagląda w jej głąb by przyjrzeć się własnym uczuciom. 

Ta powieść przesycona jest uczuciami, które aż wylewają się z każdej postaci. Znajdziemy tu nie tylko radość i czerpanie przyjemności z przyjaźni. Staniemy się świadkami dorastania wśród kłębiących się w głowie myśli, reakcji na zmieniające się ciało, poglądów kształtujących się w młodym umyśle i miłości, która tylko czeka na to, by móc wziąć udział w życiu bohaterów. To też powolny i czasem bolesny proces odkrywania swojej seksualności – ważnego aspektu w życiu każdego człowieka.

Trzeba przyznać, że to książka o szerokim spectrum działania. Z jednej strony mamy opowieść o dorastaniu, uczuciach, poznawaniu siebie, walce z introwertyzmem, z drugiej z kolei, mamy do czynienia z problemami przynależności narodowościowej i próbie zaakceptowania wyborów brata, którego postępowanie jest niechlubnym wzorem upadku.

Zanurzcie się w tej wyjątkowej historii o miłości, więzach rodzinnych, bezwzględnym wsparciu i przyjaźni, która ratuje życie. Polecam wszystkim młodym ludziom, którzy mają problem z zaakceptowaniem siebie i swoich wyborów. Ta książka wiele Wam wytłumaczy i rozwieje wszelkie wątpliwości. To wielowymiarowe kompendium wiedzy o dorastaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...