Przejdź do głównej zawartości

Czas Wilka – Harald Jahner

 II wojna światowa nie ograniczała się jedynie do granic Polski, choć często zdarza nam się o tym zapominać. Wszystkie państwa europejskie otrzymały potężny cios. Koniec końców nawet okupant nie wyszedł z tej wojny bez szwanku. Ba, Niemcy również zmagali się z wieloma problemami i rzeczywistością, którą sami sobie zgotowali.



Czas Wilka to historia opowiedziana z perspektywy Niemców, którzy przeżyli wojnę i powoli starali się odbudować świat, który znali przed 1939 roku. Nikomu nie udało się to w pełni, ale w pewien sposób nauczyli się żyć od nowa i zmagać się z zupełnie innymi kłopotami. 

Przenosimy się do czasów powojennych, w których wielu ludziom doskwierał głód, brak dachu nad głową, nie działały żadne urzędy, ludzie początkowo zostali pozostawieni sami sobie. Ludźmi kierowały najgorsze instynkty, kobiety były gwałcone i maltretowane i rzadko kto reagował na te potworności. Ale mimo wszystkich tych okropności, Jahner powoli wskazuje na fakt, że życie toczy się dalej i trzeba zrobić coś, co będzie dobre nie tylko dla jednostek, ale i całego społeczeństwa.

Krok po kroku, autor wskazuje proces zdrowienia Niemców. Opowiada o radości czerpanej z życia, chęci zapomnienia się w rozkoszach cielesnych i budowania nowej, lepszej tożsamości. To swego rodzaju droga, którą musieli przejść, by otrząsnąć się z łatki potworów, którą przykleili im inni mieszkańcy Europy.

Prężny rozwój polityki, popkultury i ekonomii jest porażający. Czytelnik ma szansę zaobserwować ten proces i zrozumieć pewien rodzaj zachowania społecznego. Nie jest to absolutnie literatura nudna. Jest napisana w sposób pieczołowity, i mimo, że jest to literatura faktu, jest absorbująca i ciekawa. 

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak serdeczne polecenie tej ważnej książki. To ona pozwoli Wam spojrzeć na naszych zachodnich sąsiadów w inny sposób i zrozumieć kilka rzeczy. Wartościowa i dobra pozycja!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn