Kolejna książka z serii bajkowych przygód przystojnych
mężczyzn z Królestwa Martagonu pojawiła się na sklepowych półkach i z pewnością cieszy oczy czytelniczek złaknionych romantycznych historii o dobrze zbudowanych facetach z idealnymi charakterami. Dziś opowieść o znanych z poprzedniej części: Simonie oraz Majce.
Maja zadomowiła się już w królestwie i wiąże przyszłość z tym miejscem, ale zanim zacznie ogarniać swoje życie na nowo, postanawia wyrwać z dołka Simona, który osłaniając księżnę własną piersią ucierpiał w wypadku i do tej pory nie może sobie z tą sytuacja poradzić.
Druga część cyklu miała swoje dobre i złe strony. Fajną rzeczą było to, że podczas lektury nie było widać różnic w sposobie prowadzenia fabuły i samego pisania. Ta rzecz została poprawiona i nie trzeba było się zastanawiać, która autorka co pisała. Tym razem był to równy i gładki rytm, który czytało się jednostajnie.
Historia o wymyślonym królestwie też jest miła dla oka. Odciąga myśli od dnia codziennego i cudownie odstresowuje. Do tego garść niepoprawnego wręcz romantyzmu, gorących scen łóżkowych i mamy powieść na jeden wieczór, w sam raz do poduszki.
Niestety, mam zarzuty do trochę zbyt infantylnego przedstawienia głównego bohatera, który najprawdopodobniej borykał się z depresją. Jego wątek został potraktowany dość protekcjonalnie i płytko, co w ogólnym rozrachunku sprawiało wrażenie jakoby głównej bohaterce (a tym samym autorkom tej książki) zależało jedynie na wyglądzie zewnętrznym. Szybkim pozbyciu się problemu za pomocą krzyków i szantażu zastosowanego przez Majkę i skupieniu się tylko na romansie tych dwojga.
Fabule doskwierały też wątki rodem z czarnej dziury. Nagle, nie wiadomo skąd i z zaskoczenia, bez logicznego wyjaśnienia, pojawiały się postaci, które niosły ze sobą niezrozumiałe historie i trzeba je było błyskawicznie rozwiązać w jednym lub dwóch rozdziałach. Choroba nowotworowa matki czy zupełnie niezrozumiały sabotaż byłej teściowej Mai, były tak odrealnione, że sprawiały wrażenie sztucznego wypełnienia fabuły i właściwie jedynie moją irytację.
Trzeba przyznać autorkom, że powoli się docierają. Niestety kilka punktów trzeba by jeszcze poprawić, żeby te historie miały tzw. ręce i nogi.
To niewymagająca, lekka lektura, ociekająca romantyzmem i przepełniona seksualnym napięciem.
Komentarze
Prześlij komentarz