Można by przypuszczać, że Kristen Callihan nie będzie miała do zaproponowania nic ponad wcześniejsze historie, ale okazuje się, że z tomu na tom, jej opowieści są coraz ciekawsze i trzymają poziom cały czas.
Dziś opowieść o Finnie, rozgrywającym futbolistą, który zagina parol na pyskatej i krnąbrnej fotografce Chess. Dziewczyna odpycha awanse przystojnego sportowca, wymyślając coraz to dziwniejsze argumenty, ale jego ogromna determinacja sprawia, że koniec końców dziewczyna poddaje się i rozpoczyna się między nimi niezwykle gorący romans.
Niby historia jest sztampowa i przewidywalna, ale to, w jaki sposób jest przedstawiona, powoduje, że trudno odkleić się od tej opowieści. Jak to u Callihan bywa, i tutaj mamy przesłodką i arcyromantyczną historię. Wspaniały, troskliwy i wielki jak góra mężczyzna, który ma wysoce rozbudowany instynkt opiekuńczy oraz filigranowa i pyskata dziewczyna, która boi się zakochać w obawie przed porażką. I mimo, że to historia dość sztampowa, to mimo wszystko, czerpałam z niej ogromną przyjemność. Właśnie dlatego, że autorka tak dobrze umie pokazać relację między dwojgiem ludzi.
Mamy tu cały wachlarz uczuć. Czytelnik i wzruszy się i zaśmieje w głos, ale też poczuje szybsze bicie serca, albo irracjonalną złość, którą spowodują oczywiście bohaterowie.
Lubię książki Kristen, która ma wyjątkowy dar do opisywania chemii łączącej głównych bohaterów. Jej historie są bardzo przyjemne, napisane bardzo poprawnie, bez zbędnych ozdobników i z pominięciem idiotycznych sentencji, dość często obecnych w tego typu książkach.
To, co najbardziej podoba mi się w tej książce to dialogi. Na wskroś dowcipne, lekkie i przepełnione inteligentnymi ripostami. Dzięki nim, historia nabiera lekkości i świeżości.
To bardzo przyjemna lektura, która pozwoli na chwilę zapomnienia. Jeśli lubicie romanse, pełne żartobliwych prztyczków w nos i fajnych, rozwiniętych dialogów, to nie wahajcie się sięgnąć po tę książkę. Czyta się ją wyjątkowo szybko i z wypiekami na twarzy.
Komentarze
Prześlij komentarz